czwartek, 15 października 2015

Ostatni post...


Hej!

Nadszedł moment w którym definitywnie rozstaję się z blogiem. Nie jest to przerwa jakie robiłam dotychczas, tym razem zastanowiłam się nad tym i w 100% upewniłam, że nie chcę dalej tego ciągnąć. Czemu ciągnąć? Odkąd założyłam tego bloga przez długi okres czasu tworzenie postów od A do Z było dla mnie jedną z większych przyjemności w życiu jednak odkąd przeprowadziłam się do Szkocji i zaczęłam "życie dorosłego człowieka" blog nie był już dla mnie najważniejszy. Co prawda wciąż czerpałam z niego wiele przyjemności jednak cały proces powstawania jednego posta był dla mnie bardzo czasochłonny i często zajmował mi więcej niż dwa dni co nie specjalnie mi się uśmiechało. 

Mogłoby się wydawać, że to po prostu wrzucenie zdjęć i sklepanie kilku zdań jednak jest z tym o wiele więcej roboty. Uwierzcie mi, że to co najważniejsze, czyli wybranie stroju jest tym najmniejszym. Jeśli strój jest gotowy to trzeba znaleźć miejsce na zdjęcia, dojść/dojechać do tego miejsca, zrobić zdjęcia co często zajmuje 2-3 godziny. Później trzeba wszystkie zdjęcia przejrzeć, wybrać kilka, zrobić obróbkę co również jest czasochłonne i wrzucić je na bloga. Do tego notka która nie zawsze zajmuje wiele czasu ale zdarzało mi się siedzieć nad nią 4-5 godzin (np. gdy opisywałam jakieś kosmetyki i wyszukiwałam je do kupienia online).

Tak więc jak widzicie blogowanie nie zajmowało mi chwili a poza blogiem mam życie prywatne oraz pracę, której w tej chwili chciałabym się poświęcić. Może nie konkretnie pracy ale douczeniu się języka, bo wciąż mam sobie wiele do zarzucenia. 

Jednak moja "przygoda" z modą się nie kończy, co prawda zakończyłam już jakiś czas temu prawie wszystkie współprace ale wciąż jestem uzależniona od kupowania nowych ubrań czy butów i uwierzcie mi, że co tydzień moja szafa przeżywa kryzys gdy odbieram wszystkie paczki z poczty. ;) Wydaje mi się też, że bardziej dorosłam i coraz częściej moje outfity są dojrzalsze a ubieranie szpilek ostatnimi czasy to dla mnie zupełnie normalna rzecz. Tak więc jeśli jesteście zainteresowani to wszystkie outfity jakie udaje mi się ogarnąć pojawiają się na bieżąco na instagramie -> KLIK

Najważniejsze jednak co chciałam tutaj napisać to podziękowania! Wszystkim z osobna dziękuję za każde wejście na bloga, za wspieranie mnie w tym co robiłam, za dobre słowa, za wszystkie e-maile i wiadomości! W tej chwili jest tutaj ponad 82 tysiące odsłon w co wciąż ciężko mi uwierzyć! Gdyby nie Wy to ten blog już dawno by nie istniał, bo nie miałby po co. Dzięki Wam nawiązałam wiele fajnych współprac, jedną z której najbardziej jestem dumna to współpraca z ADIDAS UK i pomimo, że moja przygoda blogowa się kończy to jest to jedyna firma z którą się nie rozstaję i wciąż będziecie mogli o niej usłyszeć na moim instagramie. Tak więc na prawdę wszystkim dziękuję!

Bloga nie usuwam, będzie to moja pamiątka z młodości na stare lata. Miło się wraca do pierwszych postów z uśmiechem na twarzy. :-)



A teraz kilka słów do osób, które chciałyby blogować ale wciąż się boją. 
Przez cały okres mojego blogowania pojawiały się pytania czy nie obawiam się tego jak ludzie zareagują, czy nie będę wyśmiewana, że robię to co robię, czy pewnego dnia nie zabraknie mi ubrań w szafie i stwierdzę, że z blogiem koniec. 

Jeśli chcecie blogować to nie patrzcie na opinie innych tylko to róbcie! Jak nie spróbujecie to się nie przekonacie! :) Hejty będą zawsze, najczęściej anonimowe, bo taka jest moc internetu jednak pamiętajcie "kozak w necie..."  Mi się obrywało nawet za to, że kupiłam sobie torebkę, która kosztowała tyle, że mogłabym uwaga! "wykarmić tyle i tyle dzieci w Afryce" -tak, dokładnie takie komentarze się przewijały. Ja się czymś takim nie przejmuję, co prawda serce mi się kraja na ludzką krzywdę ale ja jedna niczemu nie zaradzę a pracuję ciężko żeby cokolwiek móc sobie kupić. Nie kradnę, nie zabieram nikomu pieniędzy tylko właśnie pracuję więc mam prawo wydawać zarobione pieniądze w sposób jaki mi się podoba. Tak samo Wy, jeśli będziecie się przejmować hejtami to daleko nie zajdziecie, nawet najlepsze blogerki modowe są krytykowane więc.. ;> Poza tym blog nie musi przedstawiać stylizacji, których wartość to kilkaset złoty czy nawet tysięcy. Zawsze twierdziłam, że nie sztuką jest pokazywać pożyczone ubrania od koleżanek czy kuzynek a sztuką jest stworzenie czegoś fajnego z tego co mamy w szafie! Jeśli chcecie mieć w szafie jakieś perełki ale Was na nie nie stać, bo nie oszukujmy się ale ceny choćby w sieciówkach czasami są przerażające to wybierzcie się na "łowy" do lumpów! Ja mam kilka swoich ulubionych i uwierzcie mi, że dzięki nim mam w szafie rzeczy, które warte są po kilka tysięcy a zapłaciłam za nie kilkanaście czy kilkadziesiąt funtów. Do tego TK MAXX w którym możecie znaleźć super marki w super cenach.. Opcji jest sporo -wystarczy chcieć!
Jeśli ktoś z Was założy bloga i będzie chciał się nim pochwalić to śmiało piszcie! Chętnie go u siebie udostępnię aby więcej osób mogło go zobaczyć, bo jak wiemy, początki są zawsze trudne! :> 


Widzę, że z notki, która miała zawierać kilka zdań zrobiła się książka więc kończę i na odchodne wszystkim życzę wszystkiego co najlepsze! Jeszcze raz dziękuję za każde wejście!



<3, A.

poniedziałek, 14 września 2015

Wyprawa na Scolty Hill z Łukaszem i Piotrkiem!


Hej! Dziś mam dla Was relację z wyprawy z moim bratem oraz Piotrkiem na Scolty Hill, czyli najbardziej popularną górę w okolicach Banchory (UK). Nie będę Was tutaj zanudzać opowieściami o niej, każdy ma google w którym jest Wikipedia i może sobie sprawdzić podstawowe infromacje. Ja chciałabym Wam przedstawić tą relację zdjęciami. 

Zacznę od tego, że mieszkam tutaj już ponad rok i trzy miesiące i ani razu nie poszłam na Scolty. Dlaczego? Dla mnie góry są piękne ale wtedy gdy nie muszę po nich chodzić. Mój wysiłek ogranicza się do pójścia do pracy, pracowania i z powrotem (:P), nie przepadam ćwiczyć (pomimo, że mam zamiar wziąć się za siebie jak dawniej) więc wyobraźcie sobie co to było gdy Piotrek rzucił hasło "idziemy na Scolty Hill!" Trauma i nic poza tym ale zawsze się czymś wykręciłam. ;) Jednak teraz odkąd przyleciał do mnie w końcu mój brat nie mogłam się wykręcić i ruszyliśmy!

Dodam jeszcze tyle, że cała wyprawa trwała kilka godzin i przeszliśmy coś około 20-stu kilometrów na nogach (byłoby mniej gdyby nie to, że Piotrek w międzyczasie pomylił drogi.. ;)




Nad rzeką River Dee..








Miałam już dużo pytań o tą bluzę, jest to najnowsza kolekcja Adidas'a czyli aktualnie dostępna w sklepach a znajdziecie ją TUTAJ!









Gdzieś w połowie drogi..









W połowie drogi Piotrek zdecydował, że zamiast iść jednym ze szlaków, które są bezpieczne i nieco bardziej okrężne to pójdziemy "prosto" co równało się z: bardziej męcząco, bardziej stromo, mniej bezpiecznie.. ;P 










Coś pięknego!!!





























Widoki z wieży..




























Niestety nie mogliśmy zostać tam na dłużej, ponieważ pogoda przy sąsiednich górach się popsuła i w naszą stronę ruszył deszcz, którego ostatecznie udało nam się ominąć. :-)








Tak wyglądała droga powrotna. Żeby się nie zabić to szłam wolniej niż wtedy gdy wracam z przerwy na lunch do pracy. ;P









Mam nadzieję, że post Wam się spodobał! Jeśli tylko będziecie gdzieś w pobliżu Aberdeen lub Banchory to polecam się tutaj wybrać! My z Piotrkiem postanowiliśmy przynajmniej raz w miesiącu robić sobie wyprawy na Scolty Hill. Jestem ciekawa jak to będzie w praktyce! To tyle na dziś, do następnego posta!



3majcie się! x