poniedziałek, 16 września 2013

MORNING ROUTINE, włosy i makijaż

Najwięcej e-maili i komentarzy dostawałam z propozycją zrobienia postu o pielęgnacji włosów, o doczepianych pasmach czy makijażu. Nie ma za wiele tak na prawdę do opisywania więc postanowiłam to wszystko połączyć w jednym poście. W ten sposób zobaczycie co robię praktycznie codziennie (chyba, że mam lenia i związuje włosy w koka).

WŁOSY

Włosów przed myciem nie rozczesuję, robię to palcami, gdy nakładam odżywkę, bo moje włosy są podatne na wypadanie i łamanie się więc ten sposób poleciła mi fryzjerka. Szampon zmieniam co jakiś czas dlatego jego nazwa nie jest istotna, ale zawsze biorę jakieś do włosów farbowanych. Co do odżywki to używam zawsze tej jednej jedynej: DOVE "Intensive repair":


Mogę ją szczerze polecić, bo moje włosy, które po częstych zabiegach rozjaśniania, farbowania czy prostowania odzyskały swój blask i stały się o wiele zdrowsze. Nakładam ją na mokre włosy, zaraz po zmyciu szamponu i trzymam około 2 minut, bo dłużej nie chce mi się czekać.

Po umyciu i wytarciu ich ręcznikiem biorę szeroką szczotkę z Syoss'a (dostałam ją w jakiejś promocji w Rossmannie) i delikatnie rozczesuję włosy.


Suszenie jest rzeczą, której nienawidzę robić, bo dość dużo czasu mi to zajmuje. Na początek muszę napisać, że jeśli nie wysuszę ich zaraz po umyciu to każdy włos wygina się w inną stronę i później nie pomoże już nawet prostownica. Nie wiem czy tylko ja tak mam czy któraś z Was również. ;-) 


Gdy włosy są już zupełnie suche to biorę się za ich ochronę przed prostowaniem. W tym celu sięgam po spray do włosów "Advance Techniques", który zamówiłam z Avon'u. Spryskuje je nieco i przeczesuje włosy grzebieniem, czekam jakieś 3-4 minuty aż znów wyschną.  


Teraz, gdy już zrobiłam wszystko mogę się wziąć za prostowanie. Po wygoleniu sobie części włosów zajmuje mi to 5 minut więc to na prawdę mało w porównaniu do tego, że wcześniej prostowałam je około 15-20 minut. Nie prostuję ich wszystkich na raz tylko rozdzielam sobie na części. Prostownicę ustawiam na 220 stopni, to dużo jak dla moich włosów, wręcz za dużo ale jak ustawię na mniej to musiałabym każde pasmo prostować 3-4 razy, a tak robię to 1-2 razy. 


Gdy proces prostowania minie zabieram się za doczepy. Kupiłam je ze strony: http://www.doczepiane.pl/. 50 cm (100g) w zupełności wystarczyło i jak na naturalne włosy to cena 190 zł jest na prawdę korzystna. Wszystkim, którzy myślą nad przedłużeniem/zagęszczeniem sobie włosów polecam przejrzenie tej strony. Robię z nimi zupełnie to samo co z moimi włosami z tym, że myję je raz na tydzień (szampon i odżywka te same). Przed każdym prostowaniem oczywiście spryskuję dokładnie każde pasmo od góry do dołu spray'em, żeby ich nie zniszczyć. Później znów przeczesuję je grzebieniem i zostawiam do wyschnięcia (5 minut). 


Po wyschnięciu każde pasmo osobno prostuję ale tylko raz żeby zapobiec szybszemu zniszczeniu się.


Sam proces zakładania pasm jest bardzo prosty i szybki. Każde pasmo ma taką spinkę:


Duże pasmo ma tych spinek trzy a małe dwie. Żeby założyć pasma na włosy musimy znów podzielić sobie te pasma na ileś tam części, spiąć niepotrzebne włosy jakąś spinką lub czymkolwiek i zabrać się za tapirowanie. Tapirujemy tylko w miejscach, gdzie będzie spinka i tylko przy samej skórze, po co tapirować całe pasma i je niszczyć? 


Gdy już włosy są natapirowane to przykładamy sobie pasmo ze spinką tam, gdzie trzeba i zapinamy. Zresztą instruktarzy jak przypiąć dopinki jest pełno na youtubie. 


To samo robimy z resztą pasm.


Gdy przypnę już wszystkie włosy to wylewam sobie kroplę jedwabiu (mój jest z Biosilku, polecam) na dłoń i wsmarowuję go w końcówki włosów. Włosy nabiorą wtedy połysku, zresztą każdy do doczepianych włosów poleca jedwab więc nie będę się tu za wiele rozpisywać. ;)


W taki oto sposób włosy są już gotowe.



MAKIJAŻ

Na samym początku na powiekę nakładam bazę pod cienie z Avon'u. 


Nakładam ją jakimś pędzelkiem lub czymkolwiek co mam akurat pod ręką. Na końcu rozsmarowuję resztę palcem. 


Gdy bazę pod cień mam już nałożoną to biorę się za nakładanie cienia. Odcień, którego używam jest zawsze ten sam. Rozświetla on oko i je dość matuje więc od dawna go nie zmieniam. Całość nakładam opuszkiem palca, żeby nie nałożyć za grubo. Cienie, których używam są marki Wibo.


Pomalowane już oko czeka teraz na eyeliner. Jest to eyeliner, którego używam zawsze, wg mnie jest najlepszy. Jest on marki LOVELY, kupuję go w Rossmannie za niecałe 8 zł chyba. Jest dość wydajny, bo kupuję go na prawdę rzadko. 



Teraz przeważnie malowałabym rzęsy ale spróbowałam dziś podkręcić je zalotką i nie wiem, ja żadnej różnicy nie widzę.


Prawie ostatnim już etapem jest pomalowanie rzęs. Używam do tego mojego ulubionego tuszu z Oriflame "Very me", który coraz rzadziej można spotkać w katalogach. 


Nie wiem czemu ale zawsze podkładu używam na samym końcu. W okresie letnim kupuję zawsze ten z Rimmela "Lasting finish" w odcieniu 103 True Ivory. Nie kryje on zbyt dobrze, ale za to nadaje skórze fajny odcień i co najważniejsze uczucie świeżości. 


W podkładach nie patrzę zbytnio na krycie, bo nie lubię mieć na twarzy maski a w lato tym bardziej. Nie wyobrażam sobie spływającego czegokolwiek z twarzy, gdy temperatura przekracza ileś tam stopni. Wypryski, krostki, trądzik, itp. to naturalne rzeczy i zakrywanie ich toną pudru pogarsza sprawę więc na takie dziewczyny patrzę wprost z politowaniem. Ale hmm.. każdy sam dojrzeje do tego by stwierdzić, że puder to nie jest dobre wyjście (dlatego ja nie używam pudru w ogóle). Podkład nakładam palcami, próbuję się ciągle przekonać do pędzla ale pewnie trochę czasu minie zanim to zrobię.


Tak więc wyglądam, gdy chcę wyjść gdziekolwiek:


Jak macie jakieś pytania to możecie je zadawać poprzez komentarze czy drogą e-mailową, staram się odpowiadać na wszystkie ale czasem się zdarzy, że coś przeoczę wtedy możecie napisać jeszcze raz. ;) Dzięki za wszystkie odwiedziny, miłe słowa czy pomysły na posty. Bardzo chętnie będę przeglądać kolejne więc jeśli coś macie to dajcie znać! ;-)